O pogodzie w Rzeszowie w ostatnim tygodniu listopada
23.11 - 29.11.2015
Miałam nadzieję, że pierwszy śnieg zobaczę dopiero w grudniu.
Udawałam, że nie dostrzegam czapek i kapturów naciągniętych na
głowy przechodniów. Widząc zgubioną rękawiczkę, sądziłam,
że leży tak od zeszłej zimy i nikt jej dotąd nie podniósł.
Nawet wiadomość o wybudowaniu pierwszego ogrzewanego
przystanku MPK, potraktowałam jako ciekawostkę regionalną,
bez refleksji, że polska zima jest zimą z wszelkimi jej konsekwencjami.
A śniegi i mrozy są nieodłącznym elementem jej urody.
I jeden z tych elementów pojawił się szybciej niż się spodziewałam, myląc
przewidywania z pobożnymi życzeniami. Oczekiwany przez wszystkich
i zapowiadany w prognozach pogody śnieg, spadł w ostatnim tygodniu
listopada. Oj, zimno! Jak zwykle pomyślałam, że to już na zawsze, i zima
nigdy się nie skończy. Nie żeby narzekać, ale tak jakoś, zdarzenie to
nie napawało mnie entuzjazmem.
A przecież taka jest kolej rzeczy. W ogrodzie Loli wszystko czekało na tę chwilę.
Uprzątnięte liście, wyzbierane orzechy, uporządkowane grządki.
Czas na zimową kołderkę.
No i jak nie uśmiechnąć się, widząc pierwszego śniegowego stworka :)
Nawet słońce pojawiło się w pierwszą niedzielę Adwentu...
a w ostatkową sobotę, niespodzianka :)
Odwiedziny moich Przyjaciół z miasteczka położonego 'jeszcze dalej niż Północ',
no może trochę się rozpędziłam. Chciałam napisać 'rzut beretem na północ' :)
Celebrowaliśmy nasze spotkanie, odchodzenie jesieni, nadchodzący Adwent,
i wigilię św. Andrzeja. Okazji aż nadto, stąd tort skomponowany smakowicie
pod każdym względem.
A że to czas wróżb, snuliśmy marzenia i plany, mieszczące się w ramach realności,
ale nieco wykraczające poza ogólnie przyjęte schematy. Z nadzieją na spełnienie,
z otwartością na korektę jakiej dokona Życie.
Ale jesień nie była by jesienia, gdyby nie powszechny wśród moich wszystkich
Przyjaciół, trend przetwórstwa owocowo-warzywnego.
To dopiero kreatywność! Bywam obdarowywana słoikami pełnymi
smakowitości, a ich zawartość przekracza granice fantazji. Jeszcze nigdy
nie spotkałam się z dwoma identycznymi przepisami na słoiczkową dynię
lub pigwę. Nie wspomnę o nalewkach. No a syrop z czeremchy to już
mistrzostwo euroregionu! W dodatku z niezwykłej spiżarni 'Na Zielonej' :)
Gracias!