Translate

Wednesday 17 February 2021

CUTHiLL COMMUNiTY GARDEN / February 2021

 

Wiosna przyszła naprawdę. Trudno w to uwierzyć patrząc na poprzedni wpis.
Tak to tutaj jest... Czasem słońce, czasem deszcz, nieczęsto śnieg i zazwyczaj wiatr...

A skąd banany?  Ze sklepu:)  W "moim" warzywniaku były przeznaczone do wyrzucenia.
Jakiś błąd w sztuce. Zgniły nim dojrzały i nie nadawały się do spożycia. I tak kompostownik
został zasilony potasem w naprawdę sporej dawce:)


W Ogrodzie pusto. Dwa dni temu stopniał śnieg. Posiany w listopadzie poplon przemarzł.
Drzewa jeszcze w uśpieniu, chociaż ptactwo mocno rozśpiewane.
I żonkile jako pierwsze zwiastuny...



   Dwa tygodnie temu zajrzałam do Ogrodu i zastałam widok podobny do tego na zdjęciu.
   Jednak wczoraj sprawa przedstawiała się jeszcze smutniej...








Pojemnik na deszczówkę odsunięty od blaszaka, na którym Tom z Bowling Club zamontował
w ubiegłym roku rynny. Wydawało się, że sytuacja z brakiem wody została opanowana.
Niestety, radość nie trwała długo. Kilka  tygodni po zamontowaniu, ktoś pozrywał rynny 
i porozrzucał dookoła.
Bardzo to przykre. Tom włożył dużo pracy. Chciał, wymyślił, przyniósł własne materiały i narzędzia, 
powycinał przeszkadzające gałęzie, przeznaczył swój prywatny czas, i (podobnie jak ja) miał nadzieję, 
że rośliny będą wreszcie podlewane jak należy. 
 


                                    Ławka  posypana żwirem, żeby się wygodniej siedziało... 



  Groszek pachnący wieloletni, którego pnącza miały zasłaniać bylejakość ogrodzenia przy   kompostowniku.
  Znalazłam go na drugim końcu Ogrodu...




  Smutne to, wydawało mi się, że straciłam serce do tego miejsca. Wciąż jednak mam nadzieję,
  że znajdą się ludzie, którym będzie się chciało bawić w ogrodnictwo. Więc niech przynajmniej
  będzie troszkę kompostu na zachętę:) 
  W Ogrodzie jest mnóstwo pracy, ale też spory potencjał. Podwyższone grządki nadgryzione/
  nadgniłe zębem czasu tracą formę i treść. Wprawdzie niektóre z nich próbowałam przekształcić
  w "lasagna bed" ale dopiero czas pokaże, co z tego wyszło:)
  
  Jest jeszcze zagospodarowany przeze mnie  "Dziki Zakątek" - miejsce, które w sezonie nieustannie     karczuję, bo króluje w nim ostrężyna, pokrzywa, łopian, baldaszki jakieś różne, wierzbownica i osty.  
 To idealne miejsce na Leśny Ogród, co, nie ukrywam, widzę w wyobraźni. W plątaninie
 wspomnianych wcześniej roślin, odkryłam całkiem sporo malinowych badylków. 
 I jeszcze czyściec, dzika róża,  czarny bez...
 Posadziłam, też porzeczkę podarowaną przez Grahama Bell'a podczas warsztatu w którym miałam   przyjemność uczestniczyć jakiś czas temu.
 I prawdę mówiąc, ogarnianie tego zakątka, to moje główne ogrodowe zajęcie.
 A wczoraj?

 ... hm... trudno. Zabrałam się do pracy, i oto efekty :


   Działanie mało efektowne, ale przy braku materiałów i narzędzi całkiem niezłe. 
   Bo przecież kompostowanie w ogrodzie najważniejsze:)

   Mam też zamiar jak najszybciej urealnić zeszłoroczny pomysł, by przy przy kompostowniku i na
   blaszaku napisać informacje, że jest to przestrzeń należąca do społeczności i dziękuję za jej
   poszanowanie (tak intencyjnie, żeby dotarło:) Nie wiem, czy to pomoże... mam nadzieję, ze
   miejsce będzie wyglądało na jakoś zaopiekowane i może taka informacja zmityguje moich
   wandali i nie będą przejawiać takiej aktywności. 
  Swoją drogą podejrzewam, że ten nadmiar energii  potęguje lockdown. 
  No i brak wychowania . A może po prostu taka forma ekspresji twórczej, 
  (że tak pozwolę sobie na szczyptę sarkazmu). 


A dzisiaj po pracy zdążyłam wykonać systemem "na kolanie" to co poniżej. 
Bardzo prowizorycznie, jak na moje liternicze ambicje, ale wyraziście i czytelnie:) 
Teraz chyba nikt nie będzie miał wątpliwości do czego służy kosz na śmieci:)



p.s  18.02.2021
...następnego dnia...


   Grządka wzniesiona, której deski z obramowania były najbardziej zniszczone, więc zaczynając 
moją ogrodową przygodę, wybierałam z niej ziemię by zasilić pozostałe grządki. 
W cienkiej warstwie ziemi jaka pozostała zasiałam rzodkiewkę, bez większej nadziei na plon. 
Ku memu zdziwieniu wyrosła na całkiem okazałą i smaczną.
Oprócz rzodkiewki grządkę zdobiły przywiane przez wiatr maki i dymnica.

Dzisiaj przykryłam całość tekturą, by uchronić ziemię przed samosiejnymi gośćmi. 
O ile starczy mi sił i będzie mi się chciało, doniosę ziemi z kretówek (niestety to niewygodne, 
bo krety omijają terenem parku)  i coś posieję. 
Mam jeszcze trochę facelii (a może to ziarenka innej rośliny), które będą międzyplonem.



Uśmiech wiosny:) Pietruszka, która wydawała się być całkiem przemarznięta, ożyła.
Nie siałam jej, tylko wsadzałam do ziemi korzonki doniczkowych z Lidla.
Słyszałam opinie, że nic z tego nie będzie. Jak widzę tutaj ma się całkiem nieźle. 
Miła to dla mnie niespodzianka.

Poprzednie posty związane z Cuthill Community Garden:

                                 http://brighton-bluegrass-podroze.blogspot.com/2019/

                                 http://brighton-bluegrass-podroze.blogspot.com/2020/02/

                                 http://brighton-bluegrass-podroze.blogspot.com/2020/04/

                                 http://brighton-bluegrass-podroze.blogspot.com/2020/05/

                                 http://brighton-bluegrass-podroze.blogspot.com/2020/06/

                                 http://brighton-bluegrass-podroze.blogspot.com/2020/07/


                                 http://brighton-bluegrass-podroze.blogspot.com/2020/10/

                                 http://brighton-bluegrass-podroze.blogspot.com/2020/11/

 Uzbierało się tego trochę...

 Przez ostatnie półtora roku większość moich wpisów dotyczy Ogrodu, a pozostała część - Prestonpans
 i obszaru East Lothian.
 Chyba lubię to miejsce:)

p.s
połowa marca

Brygada Fine Young Vandals nie próżnuje. Nie chce mi się opisywać ich aktywności, których
rezultaty są dla mnie bardzo uciążliwe. Choćby to, że w Ogrodzie nie mogę niczego zostawić,
i wiaderko czy łopatę targam za każdym razem do Ogródka Karolki.

Chłopaki chyba też lubią to miejsce:)