I am learning more and more that there is no other way in life but to move through all that
life brings. I am grateful for this dance and these maps and what they offer us.
To US willing to move through this life like a seed does in its fertile ground.
This life FORCE this EROS that is driving us to blossom into the authentic beauty of our
humanity. This connection to drink from the dark moist earth below us and this connection
to the warm sun of the rays above us.
Life requires us to grow, to break, to evolve to constantly keep moving and not letting this
CREATIVE LIVE FORCE to fall asleep in us.
All of this takes trust, surrender and willingness to engage with what comes our way in this life.
So my invitation is to COME AS YOU ARE.
Bringing all that is in your body, heart mind and soul and we shall start our exploration.
Alchemy sounds such amazing word, but in simple terms it means that for a flower to grow in
its beauty it has to have some good manure, compost, shit to whatever you choose to call it.
That fertile ground is our starting point...
At this spring equinox time it is great time to to awake this body into life as the land is
awakening from winters arms."
Ponieważ ostatnimi czasy funkcjonuję poza słowami, i języki obce odbieram w dość intuicyjny
sposób, nie odważę się przetłumaczyć tego fragmentu :)
Brak mi też słów, by opowiedzieć, co działo się przez te dwa, przetańczone, wypocone,
i mocno transformujące dni. Po prostu działo się.
Kiedy pierwszego dnia, siedząc w kręgu, mieliśmy określić jednym słowem odczucia, jakie
towarzyszyły nam w tym momencie, pojawiło się słowo 'połączenie'. Nie jakieś statyczne
powiązanie, ale łączność poza materią . Przepływ, wymiana, współtworzenie. Teraz, podczas
tej krótkiej podróży
Słowem-kluczem w całym tym procesie była Alchemia.
Al-chimija... Alkemija... Alquimia...
W języku angielskim brzmiąca dla mnie nieco obco i topornie : Alchemy.
Według Gabrielle Roth, która przekazała światu stworzoną przez siebie praktykę
Tańca 5 Rytmów, oraz dzieliła się nią przekazując swoje doświadczenia tancerzom
i nauczycielom z wszystkich kontynentów, alchemik/alchemiczka jest jednym
z archetypów. Praca z tym archetypem otwiera nas na nasz Cień, i prowadzi do Światła.
Odblokowuje i przekształca.
Mądrością alchemika są doświadczenia o różnych smakach, ale też intuicja, mądrość
ciała, mądrość przodków, szlachetność, czystość intencji... To daje umiejętność
przekształcania ołowiu w złoto. Mając to co się ma, oraz wizję, czym ma się to stać.
Pretekstem do naszych poszukiwań stała się historia Erosa i Psyche zaczerpnięta
z mitów greckich.
Jak się okazało, był to bardzo dobry pretekst:)
Taniec uruchomił alchemiczny proces. Z lęku, złości, negacji, nienawiści, nazwanych lub
nie do końca uświadomionych emocji, i wszelkich fiksacji potrafił wyzwolić boga/boginię,
będącą ucieleśnieniem duszy. Piękny, unikalny przejaw Boskiej Energii. Wymykający się
ocenom, porównaniom, krytyce, nazwaniom...
Ciało jest świątynią Ducha Świętego.
Kiedy to słyszę w podczas katolickich pogrzebów, zawsze nasuwa mi się myśl, dlaczego
ksiądz mówi to w czasie przeszłym? Czy zmarły nie mógł o tym usłyszeć za życia?
Może lepiej by się poczuł i nabrał do siebie trochę szacunku, (bo o miłości do siebie
samego trudno mówić w takich realiach).
Jest w tym jednak pewna logika, bo nie da się sprzedawać sprzecznych informacji,
których konkluzja brzmiała by, że grzeszne, człowiecze Ciało jest świątynią Ducha. Więc
za życia jest takie jakie jest, a po śmierci okazuje się, że było tym czym było.
A inna refleksja?
Kiedy patrzysz w oczy czującej istoty, nie ma refleksji.
Jest czyste doświadczenie bycia człowiekiem, bez definiowania co to znaczy.
Można na chwilę odbiec od tematu, przeczytać czyjąś historię, lub ją sobie stworzyć.
Można bawić się w ocenianie, porównywanie...
Tylko po to by znów wrócić do pierwotnego doświadczenia jedności.
p.s. muszę jeszcze o tym napisać.
Spotkania z Nedą są jak ikebana. Ziarno, pączek, kwiat, owoc, ziarno...
Neda zawsze podkreśla ciągłość, powiązania, rytm życia...
Tak jak w prowadzeniu 5Rytmów zawsze odwołuje się do Gabrielle Roth, której
słowa zawsze krążą w powietrzu, tak zawsze rozstajemy się z uczuciem wdzięczności.
Te dwa dni zakończyliśmy również wzruszającą ceremonią. Nie będę jej opisywać
bo to intymny, zamknięty proces. Powiem tylko, co przedstawia powyższa fotografia.
W tekturowej doniczce jest cebulka kwiatu oraz list z podziękowaniem dla Rodziców.
Każdy z nas posadził swój kwiat i napisał swoje słowa. I każdy zakopał doniczkę
tam gdzie miał możliwość. W moim przypadku jest to oczywiście Augustina's Garden.
W tym roku opuszczę to miejsce, również Augustina planuje przeprowadzkę,
pozostanie ogród, a w nim rokrocznie cieszący się słońcem, kwiat wdzięczności.