Translate

Sunday 12 April 2015

SALISBURY. In the southeast of Wiltshire, England.


                       http://www.visitwiltshire.co.uk/explore/salisbury-and-surroundings

Salisbury nie podobało mi się. Może ujmę to inaczej; nie czułam się tam dobrze.
Pewnie nigdy bym się tam nie wybrała, gdyby nie 'przystanek Stonehenge'.
Owszem, znana katedra, ale to dla mnie nie jest to wystarczającym powodem.
Chociaż, jakieś trzydzieści lat temu pewnie tak:)
Cóż, zainteresowania się zmieniają...


Wysiadłam na dworcu kolejowym, minęłam żółty autobus wiozący chętnych
do Stonehenge i Old Sarum, i ujrzałam taki oto obrazek :


Zapowiadało się nieciekawie. Zwłaszcza, że wybrałam najprostszą drogę do
centrum, co potwierdziło moje przypuszczenia. Wkrótce jednak zobaczyłam
ciekawy kościół (których tutaj jest sporo), zabytkowe budynki, i most nad
niewielka rzeką.
Salisbury leży nad rzeką Avon.
Tą przepływającą przez  hrabstwa Wiltshire, Hampshire i Dorset.
Bo jak doczytałam się guglując hasło 'rzeka Avon', nie jest to jedyna rzeka o tej
nazwie w Wielkiej Brytanii.
Trochę to dla mnie niezrozumiałe, ale nie mam kogo zapytać.
Przy okazji, poniżej budynek Informacji Turystycznej w Salisbury

 oraz muzeum w pobliżu katedry


 
Avon salisburski jest niewielką rzeką z dopływami (czterema a może pięcioma),  
która wprowadza urozmaicenie i stwarza sielski-angielski klimat niektórych
fragmentów tego niezbyt dużego (liczącego niewiele ponad 40 tys. mieszkańców),
miasta. Bo fragmentami jest ono naprawdę ciekawe.
             Pomijając, że dla mnie nijakie i ponure, mogło by być całkiem fajne,
             zważywszy na jego wiek, historię i położenie.





Doczytałam się, że w połowie XX wieku, dokonano tu licznych wyburzeń
w związku z koniecznością dostosowania miasta do współczesnych wymagań
(parkingi, poszerzenie ulic itp.). Podobno właśnie wtedy średniowieczny rynek
zupełnie zatracił swój charakter i teraz wygląda tak :


Mimo, że pierzeje rynku poprzeplatane są historycznymi budynkami,
przestrzeń jest niespójna i zupełnie bez charakteru.
Pewnie w sezonie różnorodność turystów wprowadza ożywienie, a
i pogoda swoje robi. Teraz jednak raz Salisbury sprawia wrażenie głębokiej,
uśpionej prowincji. Oj, nie chciałabym zatrzymać się tam na dłużej:)




Teraz nasunęła mi się refleksja, skąd ta niechęć do historycznego Salisbury.
Przecież tak naprawdę dobrze się czuję tylko w ściśle nadmorskich miastach,
miasteczkach, wsiach, a nawet mieścinach (chociaż nad morzem, nie ma
możliwości, żeby jakaś osada stała się mieściną. Co najwyżej sennym,
zapomnianym miasteczkiem, lub uśpioną, wyludnioną wioską:)
Poza tym, po barwnym Brajtonie, w jednorodnym kulturowo Salisbury
czuję się jak w obcym kraju.
A jeżeli już o barwności mowa, to jeszcze kilka fotek witryn sklepowych
w świątecznym Salisbury





 


Niestety nie wygospodarowałam czasu na odwiedzenie   OLD  SARUM, znajdującego się
w niewielkiej odległości od Salisbury  
http://www.english-heritage.org.uk/visit/places/old-sarum/

oraz   AVEBURY
https://www.google.co.uk/?gfe_rd=cr&ei=4QHzVLHTFciq8web-YCwBA&gws_rd=ssl#q=Avebury&ludocid=15425706305703503274

i  WOODHENGE
http://www.english-heritage.org.uk/visit/places/woodhenge/

i  jeszcze WEST  KENNET  LONG  BARROW
http://www.english-heritage.org.uk/visit/places/west-kennet-long-barrow/

i  KENNET  AVENUE
http://www.english-heritage.org.uk/visit/places/west-kennet-avenue/

wszystko to w hrabstwie Wiltshire. Na brak kamieni nie mogą narzekać:)
Może wybiorę się tam jeszcze tego roku, ale z pewnością z pominięciem
Salisbury.




No comments:

Post a Comment