Translate

Tuesday 29 December 2015

SHoRT TRiP. Na Szerokiej / Szeroka Street (photos)


Krakowski Kazimierz. Ulica Szeroka.

http://www.krakow.pl/instcbi/24022,inst,8123,521,instcbi.html

https://pl.wikipedia.org/wiki/Festiwal_Kultury_%C5%BBydowskiej_w_Krakowie

















Więcej fot z Kazimierza na moim filmiku   https://www.youtube.com/watch?v=bhoyBGi7Rzg&feature=youtu.be


SHoRT TRiP. Krakowski Kazimierz c.d


Kazimierz. Dawna dzielnica żydowska.
Od kilkunastu lat wraca do życia.


Spokojnie tu w dzisiejszy grudniowy dzień. Chodzę pustawymi ulicami,
mijam turystów i spacerowiczów.
Podoba mi się ten steampunkowy klimat.
Sporo kafejek, restauracji i galerii.
W ulicach, podwórkach, budynkach, drzwiach, oknach, zaklęta historia.
Równoległe rzeczywistości mnożą się i dzieją równocześnie.
Takie to miejsce.




Może więc mała podróż w czasie.
Kazimierz przełomu XIX/XX wieku widziany oczyma kilkuletniego chłopca.
Fragment z  'Przylądka Dobrej Nadziei'  Zygmunta Nowakowskiego

"(...) Więc tego dnia było święto. Starzy Żydzi szli z książkami w rękach.
Mieli na sobie czarne chałaty atłasowe, czapki futrzane i białe pończochy. I każdy
miał oczy czerwone, jakby płakał niedawno. Podobno w bożnicy zdejmują te chałaty
i wkładają długie, białe koszule. Śmiertelne... Bo wtedy jest sądny dzień. Może
dlatego płaczą.
(...) Nie patrzył się nikt na mnie, ale było mi coraz dziwniej i żałowałem nawet,
że zaszedłem tak daleko (...) Minąłem jeden dziedziniec. Rzeczywiście, stała tam
kuczka. Ja to widziałem raz, ale nigdy z bliska. Właściwie kilka zbitych desek,
w środku ławki i krzesła. Nikt tam nie siedział. W ogóle cały dom był pusty,
tylko w suterenach, pewnie u tego stróża, płakało dziecko, a na popielniku
wygrzewał się kot. I na pierwszym piętrze ktoś śpiewał. Dziwnie, przeciągle.
Takiego śpiewu nie słyszałem jeszcze nigdy. (...)"

(Wydawnictwo Literackie Kraków, 1958)



















Więcej fot z Kazimierza na moim filmiku   https://www.youtube.com/watch?v=bhoyBGi7Rzg&feature=youtu.be



SHoRT TRiP. Krakowski Kazimierz


Lewobrzeżny Kraków. Tam jest wszystko. Rynek z pomnikiem Adama,
Sukiennicami, kościołami (z tym najsłynniejszym), pamiętającym królewskie
czasy Uniwersytetem, murami, kamienicami, 'plantacjami', Wawelem
i Wawelskim Smokiem,
Ulicami o znanych nazwach, i tymi mniej znaczącymi, których nazw uwaga
nie rejestruje.
Miasto darzone sentymentem i estymą. Mocno idealizowane, zazwyczaj
określane jako 'magiczne'.
Przejawem magii jest z pewnością fakt, że niechęć, czy też łagodniej -
brak zachwytu tym miastem, nigdy nie jest jawnie wyrażana. O Krakowie
wypowiadają się jedynie jego entuzjaści. Ci, których to miasto nie zachwyca,
przemilczają temat.


Jestem więc na lewym brzegu Wisły.
Zacytuję zamyślenie Tadeusza Żeleńskiego nad Krakowem czasów jego
dzieciństwa i młodości :

(...) "Bo Kraków, taki jakim go splot warunków uczynił, to było najoryginalniejsze
miasto pod słońcem, z pewnością unikat na kuli ziemskiej wszechczasów. Już
pod względem geograficznym położenie jego było osobliwe. Wciśnięty w sam
kąt Galicji (...) wydziedziczony ze swej stołeczności - bodaj galicyjskiej - przez
Lwów (...) podcięte miał wszelkie możliwości materialnego rozwoju. Był co
się zowie małym miastem (...)

Cytat pochodzi z niegdysiejszej lektury szkolnej  'Znaszli ten kraj?... i inne
wspomnienia'  (PIW, Warszawa 1956)


Boy Żeleński oddając co się należy lewobrzeżnej części miasta, wymieniając
wszystko godne uwagi i oddając honor, zaznaczając, że tej części nie
powstydziłaby się żadna stolica, kończy spostrzeżeniem :
"(...) na prawym brzegu Wisły były tylko - Dębniki"


Mimo, że czasy się zmieniły, i na prawym brzegu Wisły są teraz nie tylko
Dębniki, pozostaję na lewym, i udaję się na unikatowy krakowski Kazimierz.













Więcej fot z Kazimierza na moim filmiku   https://www.youtube.com/watch?v=bhoyBGi7Rzg&feature=youtu.be