Translate

Monday 2 January 2017

HoGMANAY & New Year Ceremony


/ 30.XII.2016 /

Koniec grudnia...

Krótkie dni, rozświetlane radością spotkań, życzeń, kolędami, dekoracjami świątecznymi, szaleństwem zakupów i wypatrywaniem Nowego.
Ludzkimi nadziejami, radościami i oczekiwaniami.
W tradycji szkockiej czas Ceilidh (spotkania przy tradycyjnej szkockiej muzyce,
nie tylko w okresie bożonarodzeniowym), i 'carols by candlelight' (czyli wspólnym
śpiewaniu kolęd w kościołach, chociaż nie tylko).

Życie toczy się. Jest w nim wszystko. Każdy rok przynosi inne zdarzenia. Dobre, złe,
uskrzydlające lub sprowadzające na dno.
Jest jakie jest. Po prostu, ludzkie doświadczenie...

Świętowanie w Edynburgu rozpoczyna się już z końcem listopada.
Ciekawe, gustowne dekoracje. Atrakcje cenowe w sklepach. Świąteczne Miasteczko
przy Princess Street. Spektakle teatralne i muzyczne, sprzedaż choinek i ich
pojawianie się (już rozświetlonych i ubranych) w oknach domów.

Zwieńczeniem, jest pożegnanie minionego i powitanie nowego roku.
Hogmanay, czyli Sylwester, rozpoczyna się w wigilię naszego Sylwestra (30 stycznia),
a kończy praktycznie 3 stycznia (świętowanie przedłużone o dni wolne od pracy,
tzw. bank holiday).
Duże wrażenie wywarła na mnie Torchlight Procession, wieczorna procesja 
z pochodniami, podążająca z Old Town, poprzez (zamkniętą w tym czasie dla ruchu) 
Princess Street, aż na wzgórze Calton Hill. 
Tam uroczystość kończył pokaz fajerwerków.
Pochód otwierał legion dudziarzy, hałasujący jak pod Prestonpans ponad dwa wieki
temu. Wtórowali im Wikingowie z Północy, a za nimi, niekończąca się 'rzeka ognia'
stworzona przez niosących płonące pochodnie mieszkańców Edynburga.









/ Hogmanay 31.XII.2016 /
Rozpoczęcie Ceremonii.
Tej, w której uczestniczyłam i której wyczekiwałam.
Odkąd tańczę 5Rhythms, Movement Medicine i Open Floor, moje przekonania,
czym jest taniec mocno się zmieniły.
Na to w jaki sposób wyrażamy siebie podczas zajęć, składają się idywidualne
doświadczenia i ich ekspresja w tym, a nie innym czasie. Stąd każdy taniec jest
niepowtarzalny. Jest kreowany przez emocje, osobowość i kondycję tancerza.
Współtworzony przez przestrzeń i pozostałych tancerzy.
A przede wszystkim przez muzykę, którą podaje nauczyciel - przewodnik.
Wszystko jest połączone...

Tak więc tańczyliśmy...












/ 01.I.2017 /
Noworoczny poranek... Cisza i ogromna, czysta przestrzeń.
Nic się nie zmieniło, tylko ludzkie myśli i aktywności pozostają w krainie snu.
Wielki reset.
Cisza dotyka mnie, i staję się jej częścią. Nie gonię, nie zatrzymuję się.
Idę spokojnie i bardzo powoli, a moje stopy niespiesznie dotykają płytek chodnika.
Jasno, lekki przymrozek... Słońce wstało ponad godzinę temu.
Rozgadane ptaki buszują w koronach  drzew. Inne kołyszą się na gałązkach krzewów.
Pierwszą napotkaną osobą jest starsza pani. Mówimy sobie 'morning' i czuję się jak wędrowiec
mijający innego na pustkowiu. Kątem oka zauważam, jak w pobliskim domu
ktoś odsłania kotarę. Przez szybę dostrzegam choinkę.
Wzdłuż ścieżki, czerwienieją koraliki krzewów irgi.
W kontraście, trawnik pokryty lekkim szronem.
Ktoś przejeżdża rowerem, kogoś innego pies wyciągnął na spacer.
W oddali niknie amator biegania o nieprzyzwoicie (jak na niedzielę) wczesnej godzinie.
To dzianie się, trwa w czasie. Mam wrażenie, że między zdarzeniami mijają długie godziny.





















/ Water of Leith Walkway /

Drzewa. Od dawna chcę o nich napisać, lecz brak mi słów.
Zachwyt - jedyne, co mogę powiedzieć.
A teraz - zachwyt w zachwyceniu. W ciszy, świetle i czystości nieba.
Ogromne korony ponad ziemią. Pień, szorstka kora, konary i drobne gałązki.
W zimowym zastygnięciu, które nie jest snem. Bo naturą Drzew jest niezmienne czuwanie.
O, bogowie! :)
Naprawdę patrzę oniemiała na te Istoty. Na strażników Planety...
Na tej Wyspie są one w szczególnym poszanowaniu. Może pod wpływem świadomości,
że skrawek lądu otoczony bezmiarem wód, wymaga szczególnego szacunku.
Czy to swoista ekonomia w zarządzaniu przestrzenią, czy pamięć przodków
i ich związków z siłami przyrody...
A może to same Drzewa decydują i kierują swym losem...














Cudowne dwa dni i jedna noc.
Pożegnanie starego, powitanie nowego...
Ceremonia.
Przypomnienie, uświadomienie, nazwanie, opłakiwanie...
Wypatrywanie, wydobywanie, przywoływanie, radowanie...
Nadawanie kierunku energii.
Celebracja.
Muzyka, Rytm, Taniec.
Wdzięczność... radość... miłość...
Miłość... miłość... miłość...

To niezwykłe poczucie wspólnoty jakie daje plemię Tancerzy...
Prawdę mówiąc, 'przewaliliśmy tonę węgla'.
Rok 2016 był trudny nie tylko dla mnie. Tyle się działo...
No, ale zawsze się dzieje.
Przyjechałam do Edynburga. Tańczę, pracuję, kocham to miejsce
i już tęsknię na myśl o chwili, kiedy je opuszczę.
Więc, tanecznym krokiem w 2017...

Ceremonię prowadziła Catherine Wright w asyście dwóch cudownych asystentek.
Jestem Jej, wszystkim tancerzom i sobie, ogromnie wdzięczna.
Przeszliśmy wspólnie naprawdę głęboką rzekę...

                                                      http://catherinewright.co.uk/

                                                  http://www.dancingtribescotland.com/













No comments:

Post a Comment