http://www.omhtherapies.com/chi-kung/
1a Randolph Crescent, EDINBURGH, EH3 7TH
... Every Time We Say Goodbye...
https://www.youtube.com/watch?v=CX1YHLDLi3A
Zacznę od końca. Wspólne świętowanie.
Dzisiaj mija drugi rok od mojego przyjazdu do Edynburga. Ale nie to było powodem:)
Tak to już jest, że nie mając stałego miejsca na Ziemi, zawsze rozglądam się za jakąś
kotwicą. W Brighton 5Rhythms, w Edynburgu przez pierwszy rok, również.
Lecz, chociaż nigdy bym się tego nie spodziewała, skończył się dla mnie taneczny czas.
Godziny wypełnione muzyką, tańcem, wspólną obecnością...I warsztaty, gdzie każdy
z nauczycieli przekazywał to, co było najistotniejsze w jego doświadczeniu.
Drugą, a właściwie pierwszą kotwicą, zarzuconą ponad dwadzieścia lat temu w Rzeszowie
jest Chi Kung.
Jedyna praktyka, jaka mi odpowiadała i do której nie muszę się zmuszać.
Prawdziwe odkrycie:)
Z przyczyn obiektywnych (dyslektyczny opór przed wewnętrzną dyscypliną:),
najbardziej odpowiada mi wersja grupowa, z nauczycielem.
W Rzeszowie Rafał Seremet i warsztatowy kontakt z Dimą Morozowem.
W Brighton Micha Augustin i (niestety krótko) Matt Wood.
A w Edynburgu Sergi Payarol.
Od jakiegoś czasu wolę fotkować niż pisać, a ponieważ nie było stosownej okazji
do robienia zdjęć, stąd na blogu brak postów związanych z tym tematem.
Co nie znaczy, że nie działo się.
Przez kilka ostatnich miesięcy spotykalismy się dwa razy w tygodniu w gościnnych
progach Ohm Therapies.
Miejsce pełne czaru. Pastelowe klimaty z dalekowschodnimi akcentami.
Spokój, cisza, przyjazna atmosfera.
Jak się tam znalazłam? Pomijając prawo przyciągania, zauważyłam informację na portalu
Meetup. I tym sposobem dowiedziałam się co, gdzie, kiedy i z kim.
Grupę stworzył Sergi. On też kreował całe wydarzenie.
Uczył, inspirował, motywował przykładem, i przede wszystkim w nas wierzył.
I dobrze nam szło (nie był to tylko efekt neuronów lustrzanych:)
A ponieważ wszystko ewoluuje, marzenia konfigurują rzeczywistość nie tylko
marzyciela, ale też jego otoczenia.
Sergi zdecydował się wrócić do Hiszpanii, i tak skończył się nasz wspólny czas
w Ohm Therapies.
Ostatni Chi Kung w poniedziałkowy wieczór nie zakończył się jak zazwyczaj.
Rozstanie celebrowaliśmy w pobliskiej włoskiej restauracji. Było bardzo, bardzo miło.
I na pewno nie było to nasze ostatnie spotkanie:)
I hope:)
p.s
wczoraj pojawiła się w Edynburgu najprawdziwsza zima z zamiecią śnieżną.
Autobusy nie jeżdżą, loty odwołane, i końca opadów nie widać.
Mam nadzieję, że mimo to, podróżującym w tym czasie pogoda nie popsuje dobrego nastroju:)
No comments:
Post a Comment