No tak. W nazwie bloga pojawia się 'brighton'
http://brighton-bluegrass-podroze.blogspot.co.uk/ a na jego stronach jakby coraz
rzadziej. Jednak nie zmieniłam miejsca chwilowego pobytu. Na razie jestem tutaj,
zimując po raz kolejny i doświadczając zmienności brajtonowskiej aury.
Zawsze zaznaczam, że to czego doświadczam jest 'brajtonowskie'a nie angielskie.
Ponieważ nigdy nie mieszkałam w innych częściach Wyspy. A Brighton
z tego co słyszę, jest specyficzne. Wprawdzie to samo słyszałam o Cambridge
i Manchester, że nie wspomnę o Coventry. Dlatego podejrzewam, że ta opinia dotyczy
jeszcze kilku innych angielskich miast.
Dzisiaj zapraszam na spacer ulicą, której półgodzinnym fragmentem
przemieszczam się ostatnio najczęściej. Dyke Road. Jej początek znajduje
się pomiędzy opisanymi już w blogu centrum handlowym Churchill Square
a (opisaną również) wieżą zegarową Tower Clock. Zawsze myślałam,
że Dyke Road jest równoległa do prowadzącej do Dworca Głównego
(Brighton Station) Queens Road, ale nie. Byłaby, gdyby nie odbiegała
w kierunku nieco bardziej zachodnim, co zauważyłam na wyguglowanej
mapce (dziękuję!). Podążając nią, od razu odczuwamy, że idziemy
pod górkę. Spoglądając na prawo, dostrzegamy wyraźne wzniesienie
i kościół. To właśnie ten na zamieszczonych fotografiach
The Church of Saint Nicholas of Myra znany jako St. Nicholas Church,
nazywany przez niektórych St. Nick'iem.
Czyli kościół pod wezwaniem św. Mikołaja z tureckiej Miry, powszechnie
lubianego Świętego, honorowanego w dniu 6 grudnia. Właśnie o tego Mikołaja
chodzi (bo jest jeszcze kilku innych w religiach katolickiej i prawosławnej
w tym Mikołaj II Romanow).
Wprawdzie w Brajtonie św. Mikołaj z Miry jest o patronem żeglarzy i rybaków,
ale tak to jest, kiedy nadmorskiej wiosce potrzebny jest patron odpowiadający
społecznym zapotrzebowaniom.
Za datę założenia kościoła uważa się rok 1091, kiedy to Brighton
nie było Brajtonem a maleńka osada miała nieco inna nazwę.
Było to na szczęście w czasach, kiedy w kulturze masowej pojawił się już
kult św. Mikołaja, którego historyczne istnienie poddawane bywa w wątpliwość.
Dla mnie nie ma to znaczenia, bowiem obok św. Antoniego Padewskiego
z Lizbony, należy do moich ulubionych (ze względów praktycznych).
W obecnej formie kościół znany jest od połowy XIV wieku. Od tego czasu przeżył
najazd Francuzów oraz klęskę żywiołową, znaną w Anglii jako 'Great Storm'.
St. Nicholas Church został przywrócony do świetności w 1853 roku
i od tego czasu ma się całkiem dobrze. Jak większość angielskich kościołów
(które nie są otwarte przez cały dzień, by spragniony skupienia i modlitwy
mógł znaleźć w nim miejsce),
oferuje oprócz spotkań modlitewnych, zajęcia dla dzieci
i młodzieży, koncerty, oraz udostępnia swoją przestrzeń zainteresowanym.
Natomiast po drugiej stronie ulicy, na przykościelnym terenie znajduje się
ogrodzony murem udostępniony wszystkim chętnym park.
Można w nim znaleźć wyjątkowy spokój.
The St. Nicholas Rest Garden jest otwarty w ciągu dnia. W maju
na jego terenie odbywają się przedstawienia teatralne.
A to jest mój filmik jutjubowy zrobiony ze zdjęć tegoż ogrodu :
Tradycją w St. Nick'u są środowe koncerty zwane 'lunchtime recitals'.
O 12:30 można posłuchać półgodzinnego koncertu, jest kawa i herbata,
organizatorzy sugerują przyniesienie własnych kanapek. Cena biletu na
koncert zależy od melomana. Nie może być jednak niższa niż 2 i pół funta.
Również w trakcie corocznego majowego festiwalu 'Brighton Festival'
mają tu miejsce wydarzenia muzyczne.
A w każdą środę od 20:00 przez dwie godziny wnętrze kościoła rozbrzmiewa
bardzo głośną muzyką, bowiem chętni oddają się 5 Rytmom.
This 5 Rhythms group is led by Sarah Davies and Ginny Farman. They are both fully accredited 5 Rhythms teachers, apprenticed to Gabrielle Roth. This is a regular weekly class, everyone is welcome. No need to book, just come along.
St Nicholas Church, Dyke Rd, Brighton BN1 3LJ
Wednesday 8 - 10pm
http://www.5rhythmsat...
http://www.facebook.c...
http://www.waveofener...
i okazało się, że nasz spacer rozpoczął się i zakończył w tym samym miejscu.
Idąc dalej, po jakiś 12-stu minutach dojdziemy do Seven Dials,
o czym w następnym poście.
Widać, słychać i czuć, że bardzo lubisz Brighton. Wielka to strata dla Rzeszowa. Ściskam gorąco.
ReplyDeleteKrystynko, bo TY masz swoją Brzózkę a ja swoje Brajton. Ale mam nadzieję,
ReplyDeleteże i tak spotkamy się w Rzeszowie:)