Translate

Tuesday, 1 January 2019

EDiNBURGH. HOGMANAY & New Year 2019




Nowy Rok postanowiłam celebrować na Arthur's Seat (gaelic Suidhe Artair),
czyli Górze Króla Artura (który z tego miejsca przyglądał się bitwie z Piktami).
Góra jest powulkanicznym wzniesieniem (251 m nad poziom morza) w w parku
Holyrood w środku miasta.
To niezwykłe miejsce. Przepiękne, łagodne, przyjazne...
Po raz pierwszy byłam tam podczas mojej pierwszej szkockiej wiosny w 2016 roku.
Fotki z tamtego spaceru są oczywiście na blogu :

http://brighton-bluegrass-podroze.blogspot.com/2016/03/holyrood-perfect-day.html

Górę widać z mojego okna (jak na poniższej fotce) a dzisiejszy spacer zajął mi
ok. dwóch godzin.




Z okolic Piershill Place (gdzie przeprowadziłam się z Portobello) najprościej dojść
wschodnim zboczem. Odnoszę wrażenie, że jest ono mniej uczęszczane, chociaż
w wolne dni na górze jest zawsze tłoczno.
Dzisiaj mijałam biegaczy, emerytów, rodziców z dziećmi i niemowlętami, obcojęzycznych
turystów, spacerowiczów i spacerowiczów z psami.
W cieplejsze miesiące można spędzić więcej czasu na zboczu góry, jednak dzisiejszy dzień,
mimo, że bardzo słoneczny, był dość chłodny.
W końcu to pierwszy dzień stycznia:)









































P.s
A Hogmanay?


Nie, nie uczestniczyłam w ogólnodostępnym zamieszaniu w centrum miasta.
Przeciwnie. Po wakacjach w Penicuik, cieszyłam się każdą chwilą w domowym zaciszu.
Przedpołudniowe zakupy w moim ulubionym warzywniaku przy St.Patrick Square,
kawa w pobliskim Cafe Angel i muzyka.

Towarzyszyło mi radio BBC i moja ulubiona (a tym samym jedyna słuchana) stacja nadająca
w niezrozumiałym dla mnie języku gaelic. Mimo nierozumienia, mowa ta podobnie jak
muzyka serwowana tamże, wpływa na mnie kojąco.
Oczywiście wszystko to w dawkach umiarkowanych i w chwilach pozostających
w rezonansie ze szkocką  tradycją.

Tak jakoś się dzieje, że w grudniu zauważam muzykę country. Zwłaszcza w jej bluegrassowej odmianie.
Coś jest w tych krótkich zimnych i ciemnych dniach...
Wśród  zabiegania, zakańczania i innych mało realnych powinności, lubię wtulać się
w takie klimaty.

W sylwestrowej odsłonie wspomnianego radia, wśród nieznanych mi szkockich (jak mi
się wydaje:) wykonawców, pojawiła się Dolly Parton i Johnny Cash. A po nich wokaliści
śpiewający w bardziej współcześnej manierze, co niestety zupełnie mi nie odpowiadało.
Zbiegło się z końcówką moich kuchennych czynności i wyłączeniem radia.

I wtedy pojawił się najwłaściwszy utwór na wczesne sylwestrowe popołudnie.
Pełen wdzięczności i łagodności. Idealny na podziękowanie i pożegnanie starego.
Jak się okazało jest to stara szkocka melodia z dziewiętnastowiecznym tekstem
w języku gaelic napisanym przez Mary M. Macdonald  (Màiri Dhòmhnallach).

Pieśń ta doczekała się różnych wersji, z których najbardziej chyba znana
jest ta w wykonaniu Cat Stevens'a.
Idealna na  ostatni dzień grudnia...

                                                                "Morning has broken"...

A pierwszy dzień stycznia przyniósł cudną pogodę, dzięki czemu nie mogło być
wymówki, że okoliczności mało sprzyjające, by wspiąć się na Górę:)


 Morning has broken like the first morning
 Blackbird has spoken like the first bird
 Praise for the singing
Praise for the morning
Praise for them springing fresh from the world
Sweet the rain's new fall, sunlit from heaven
Like the first dewfall on the first grass
Praise for the sweetness of the wet garden
Sprung in completeness where his feet pass
Mine is the sunlight
Mine is the morning
Born of the one light Eden saw play
Praise with elation, praise every morning
God's re-creation of the new day...
                                                                    Cat Stevens 

p.s 
Mars wszedł w znak Barana. 
Zupełnie nowa energia a co za tym idzie, zapotrzebowania muzyczne.
Cały dzień towarzyszy mi Estas Tonne i jego gitarowe czary:)


                                          Wszystkim odwiedzającym mojego bloga
                                        życzę dobrego i pięknego Nowego 2019 Roku
                                                                          xx

p.s
to nie mój pierwszy Nowy Rok w Szkocji :

http://brighton-bluegrass-podroze.blogspot.com/2017/01/hogmanay-new-year-ceremony.html


http://brighton-bluegrass-podroze.blogspot.com/2017/12/christmas-hogmanay-new-year-pozegnanie.html





1 comment:

  1. Jak dobrze widzieć Cię zdrową i zadowoloną a może nawet szczęśliwą. Niech to trwa!

    ReplyDelete