O pogodzie w Edynburgu od 15.05.2016 do 31.05.2016
No dobrze, muszę to napisać:) Po 'zimnej Zośce' (chociaż w Szkocji chyba nie słyszeli
o czymś takim), było jeszcze zimniej.
W pierwszej połowie maja było wprawdzie chłodno, ale słonecznie, barwnie, drzewa,
kwiaty i ptaki dosłownie szalały z radości.
A potem zmiana. Wróciły do łask nakrycia głów, zdarzały się rękawiczki. O kurtkach
i szalikach nie wspomnę.
Nawet co bardziej marznące czworonogi paradowały w gustownych ortalionach lub polarkach.
Temperatura odczuwalna raczej poniżej 10'C. Rzeczywista trochę wyższa. Deszcze, mgły,
co nie znaczy, że w jakikolwiek sposób zjawiska te umniejszyły mój zachwyt Edynburgiem.
Atmosferę znacznie podgrzały wydarzenia sportowe, powodujące ekscytację wśród
większej części mieszkańców. Ekscytacja przerodziła się w entuzjazm, związany
z osiągnięciami piłkarzy (jak sądzę, bo nie znam szczegółów).
W każdym razie w niedzielne popołudnie wszechobecnie występowała zieleń (nie tylko
w przyrodzie).
W ostatnim tygodniu maja powróciło słońce, temperatury wzrosły do kilkunastu
stopni (w ciągu dnia ma się rozumieć), a nawet do kilkudziesięciu, czyli 20'C.
W słońcu, a zwłaszcza przez szyby bardzo ciepło. Występuje też ogólnie nielubiany
humid, czyli duża wilgotność powietrza przy wyższej temperaturze.
Ludzie opaleni na brąz lub mniej lub bardziej przyrumienieni na raczka, roznegliżowani,
co, jak się dowiedziałam, oznacza, że nadeszło szkockie lato.
Moja pogoda! Mżawki i mgły, ...naście stopni ciepła, kurtki i szale. Takie lato lubię. Przytulam Dorotko
ReplyDelete