Kilka krótkich dni w Polsce.
Stąd o pogodzie w Rzeszowie od 17 do 24 października 2017.
Krótko mówiąc ; pierwsze pół tygodnia piękne, słoneczne, złote.
Uśmiech jesieni...
A potem srebrne chłody... Zapowiedź nastepnej pory roku.
Wtorkowe popołudnie.
Ostatni rzut oka z okien terminalu...
i dwie godziny (z kawałkiem) później - Kraków-Balice.
Za kolejne dwie godziny (również z kawałkiem) wysiadłam w Rzeszowie.
Był środek nocy:)
Następnego dnia ciepło, słonecznie i domowo... Powyżej fotki z mojego okna.
Poza tym przemiłe i wyczekiwane spotkania z przyjaciółmi (niestety nie ze wszystkimi
z powodów oczywistych), oraz dużo słodkości:)
Rzeszów nie należy do miejsc, które mnie zachwycają, ale lubię tu mieszkać.
Tu jest moja baza.
I lubię tu wracać, mimo, że to w Edynburgu czuję się we właściwym miejscu.
Bo Edynburg daje mi prawie wszystko, czego potrzebuję w tej chwili.
Otula mnie, karmi i nigdy nie nudzi...
A Rzeszów?
Czysty, jasny, przestronny, współczesny... i bardzo niespójny urbanistycznie.
To oczywiście moja ocena. Łagodniej to ujmując, bardzo śmiałe połączenia
(jak na powyższym zdjęciu).
Cechą wspólną tych budynków jest zbliżony czas powstania, natomiast
kontrast stylistyczny należy do bardziej skrajnych przykładów tego zjawiska.
Teren wzdłuż przepływającej przez Rzeszów rzeki Wisłok.
Ulubione miejsce spacerowiczów, cyklistów, wędkarzy, psiarzy i imprezowiczów.
Nie będę się rozpisywać. Krótko - jest to fajne miejsce w Rzeszowie.
"Tabby" - "tygrysek". Bury, pręgowany kotek, obserwowany z ukrycia przez (jak się
okazuje) swoje lustrzane odbicie.
Koty upodobały sobie ogród na Tetmajerów :)
A to ścieżka w Leśnym Ogrodzie w podgłogowskim Borze.
i lasy w okolicach Przecławia...
Pora wracać.
Z dworca Kraków Główny prosto na lotnisko w Balicach.
Z Balic do Szkocji, a z lotniska w Edynburgu do centrum miasta i do mojego Portobello...
...gdzie czekała na mnie niespodzianka w postaci grudnika, który po półtorarocznym
uśpieniu, zakwitł po raz pierwszy w swoim życiu,
i spacer z Lady Grey, moją współlokatorką, rasy bearded collie.
Tak naprawdę Lady Grey nosi inne imię, ale kieruję się ochroną danych osobowych
i poszanowaniem prywatności. Z tegoż powodu nie zamieszczam jej portretowego zdjęcia:)
Dorotko, jak się wpada do domu na krótki czas to widzi się same cudne i duszeszczipatielne widoki i emocje. Ale ja się tu żyje na codzień to widzi się pełniej i doskonalej, cudniej i rozmaiciej. Ja tam się cieszę, że tu żyje na codzień.
ReplyDelete