Translate

Sunday 11 January 2015

'BLUEGRASS'. Fragment Ósmy.


     'XXIII'

     Autobus jechał rzeczywiście szybko.Paputek spojrzał na zegarek. Za pół godziny
powinien być w Rzeszowie. Tak jak się wcześniej umówił z Ciocią Lolą, wysłał jej
esemesa. Ciocia Lola odpisała, że przyjedzie po niego samochodem w kolorze błękitnej
laguny, i będzie czekać na dworcu.
(...)
Autobus wjechał do miasta, które wydawało sie Paputkowi jasne i nowe, ale trochę puste.
Nie było też duże, bo zaraz za trzecim rondem, skręcili w przecznicę prowadzącą w kierunku
dworca. Zatrzymali się na parkingu, skąd widoczny był budynek stacji kolejowej z napisem
'Rzeszów Główny', rząd taksówek i kilka budek z kwiatami.
Po drugiej stronie, pierzeja ulicy z hotelem, czterema bankami i zakładem fryzjerskim.
Podróżni zaczęli wysiadać.
Większość ustawiała się przy luku bagażowym czekając na kierowcę. Paputek także wysiadł. Pomyślał, że najlepiej będzie, jeśli poczeka na trotuarze w pobliżu autobusu. Zaczął wypatrywać niebieskiego samochodu. O, właśnie nadjechał. Paputek pomachał na powitanie,
ale z samochodu wysiadł mężczyzna. "No nie, to nie Ciocia Lola" - pomyślał, i w tym momencie usłyszał dzwonek telefonu.
"Paputku, najmocniej cię przepraszam, ale coś mnie zatrzymało w domu. Przyjedzie po ciebie
Darek. Na pewno się rozpoznacie. Oczywiście 'błękitną laguną' , tak jak umówiliśmy się.
Czekam na ciebie. Całuję. Pa, pa kochanie."
"Hello" - usłyszał Paputek, gdy chował telefon do plecaka.
"Hello" - odpowiedział i przyjrzał się osobie, która go powitała.
"Czy masz na imię Darek?" - zapytał, chociaż domyślał się, że jest to z pewnością Darek.
"Tak" - odpowiedział zapytany - "I mam nadzieję, że rozmawiam z Paputkiem z Bardzo
Dalekiego Kraju".
"To właśnie ja. Miło mi cię poznać i dziękuję, że po mnie wyjechałeś" - ucieszył się Paputek wyciągając rękę na powitanie. Darek od razu zdobył jego zaufanie.
"Czy to twój samochód?" - zapytał Paputek, kiedy zbliżali się do domu Cioci Loli -
"Pytam, bo Ciocia Lola mówiła, że przyjedzie takim samym" - dodał
"Tak, to jest mój, ale Ciocia Lola ma bardzo podobny jeżeli chodzi o kolor" -
odpowiedział Darek.  "Czyli taki sam" - pomyślał Paputek. Zastanawiał się, jak to jest,
że niektórzy ludzie niezależnie od siebie, mają takie same upodobania. Kupują takie samę przedmioty, albo cieszą ich takie same miejsca. Czytają wiersze i wiedzą, że znają je,
bo napisali je już kiedyś w swoich sercach. Oglądają filmy i chociaż akcja ich zaskakuje,
są przekonani, że gdyby tylko pogrzebali głębiej w pamięci, odnaleźliby kolejne sekwencje.
Z tych rozmyślań wyrwał go głos Darka : "Paputku jesteśmy na miejscu".
Zaparkowali w spokojnej, ślepej uliczce. Paputek wysiadł z samochodu i rozglądnął się
dookoła. Wzdłuż krawężnika stało kilka aut. Przed domem Cioci Loli znajdowała się ładna kamienica z ukwieconymi balkonami. Na końcu uliczki wysokie drzewa. Pies od sąsiada
powitał ich głośnym szczekaniem a kot, który właśnie przechodził przez ulicę, zatrzymał się
na jej środku i bacznie im się przyglądał.
"Witaj Paputku" - z wysokości dobiegł ich głos Cioci Loli. Stała w oknie z słuchawką przy
uchu i machała reką na powitanie. Paputek  również pomachał a Darek zawołał w jej stronę :
"Już idziemy!"

Mieszkanie Cioci Loli znajdowało się na ostatnim piętrze dwupiętrowego budynku.
Wchodziło się od strony ogrodu. Przed drzwiami, na kilku schodkach, stały donice
z pelargoniami. "Takie same jak u Cioci Rity na parapecie" - zauważył Paputek. No i ogród.
Jednak najpierw Paputek chciał przywitać się z Ciocią Lolą. Na podziwianie ogrodu będzie
jeszcze czas.
Darek śmiał się, kiedy wchodzili na górę. Po każdych kilku schodkach Paputek pytał go :
"Daleko jeszcze?"
I kiedy dotarli wreszcie do drzwi ciocinego mieszkania, powiedział wręczając jej bukiet
astrów kupionych na placu dworcowym : "Ciociu Lolu, mieszkasz trochę za blisko nieba"
"Tak lubię Paputku" - odpowiedziała Ciocia Lola witając się z nim serdecznie.
I Paputek wcale jej się nie dziwił.
Drzwi wejściowe prowadziły od razu do kuchni. Szafki, serwetki i zasłonki odcinały się bielą
od ścian w kolorze magnolii. Natomiast ściana tworząca tło dla części jadalnej, gdzie mieścił się okrągły stół i cztery krzesła, była w ciepłym kolorze awokado.
Dwa duże okna otwierały się na świat, przesłonięty koronami wysokich drzew. Na parapecie
zioła w doniczkach i wiecznie kwitnąca azalia.
"Paputku, w dużym pokoju przygotowałam dla ciebie spanie. Jeżeli jesteś zmęczony, połóż się
i odpocznij. Za pół godziny jemy obiad" - powiedziała Ciocia Lola
"To może ja ci w czymś pomogę?" - zaproponował Paputek
"Jeżeli chcesz, możesz posiekać kolendrę" - Ciocia Lola zerwała kilka łodyżek z okiennego
ogródka.

(...)

"Paputku, z tego co wiem dużo podróżowałeś tego lata. I w dodatku daleko" -
zagadnęła Ciocia Lola.
"Och Ciociu Lolu. Ojeździłem się jak nigdy w życiu. Musiałem polecieć do Stanów,
żeby odwiedzić Nowy Meksyk. Wujek Zuni zasugerował, że to najlepszy czas, a ja zawsze
go słucham w ważnych sprawach. Tyle tam przeżyłem... To miała być jedyna podróż tego roku,
ale pamiętasz co mówił Forest Gump o życiu. Więc tak też było w moim przypadku.
Każde zdarzenie stawiało mnie w nowym miejscu, z którego zyskiwałem zupełnie inną
perspektywę. A to rodziło konieczność zmiany planów. Więc kiedy zobaczyłem ten obrazek
z Jezusem w sypialni Cioci Rity, wiesz który. I kiedy okazało się, że jest on od ciebie, poczułem,
że jeszcze tej jesieni, muszę przyjechać do Polski."
Paputek przerwał, bo o czymś sobie przypomniał. Wstał, podszedł do Cioci Loli, pocałował
ją w rękę i powiedział :
"Ciociu Lolu jestem Ci tak bardzo wdzięczny, że mnie do siebie zaprosiłaś"
Ciocia Lola przygarnęła go do serca i powiedziała :
"Czekaliśmy na ciebie. Jesteś tu zawsze mile widziany Paputku"
"Dziękuję" - Paputek był naprawdę wzruszony.
"Ciociu Lolu! byłbym zapomniał, że mam dla ciebie prezent...
"To po obiedzie Paputku. Dobrze?" - Ciocia Lola zabrała ze stołu deskę z kolendrą
"Dobrze Ciociu Lolu" - usłyszała w odpowiedzi.


(...)

Śmiali się z siebie nawzajem. Potem przeszli na poważniejsze tematy. Ciocia Lola była ciekawa paputkowych historii.
Życia w pueblo, ludzi których spotkał, opowieści, które poznał. A nade wszystko
jego przyjaciółki Żyrafki Gieni.

(...)

"Paputku" - Ciocia Lola kuła żelazo póki gorące - "Jak wygląda wasza przyjazń z Gienią? "
"A co chcesz dokładnie wiedzieć?" - zapytał Paputek
"No..." - Ciocia Lola zawahała się - "Czy jest to taka zwyczajna przyjazń, czy łączy was coś
więcej?"
"Widzę, że muszę ci opowiedzieć więcej o Gieni" - roześmiał się Paputek - "Ale za to poproszę jeszcze jeden kawałek szarlotki i tę boską herbatkę dla nerwusów."
"Oczywiście kochanie" - Ciocia Lola była zadowolona, że dopięła swego.

Ledwie usiedli na sofie, Paputek usłyszał wyraźne drapanie do drzwi. Ciocia Lola wstając,
by otworzyć powiedziała :"Sati właśnie wróciła."
Paputek był zaintrygowany. Był przekonany, że Ciocia Lola mieszka sama.
Czyżby miała córkę?
"Witaj kochanie, gdzie byłaś tak długo? Zaraz dam ci coś do jedzenia." - usłyszał.
Z ciekawością wszedł do kuchni.
Oprócz Cioci Loli nie zauważył nikogo. Ciocia Lola uśmiechnęła się zadowolona, że udało
jej się zaskoczyć Paputka.
"To jest Sati" - powiedziała biorąc na ręce kotkę, która usiłowała schować się za krzesłem.
Mieszka u mnie od niedawna."
Paputek kochał wszystkie zwierzęta, ale musiał przyznać, że Sati była naprawdę niezwykła.
"Ma ponad rok i więcej nie urośnie" - wyjaśniła Ciocia Lola - "To zwykły dachowiec.
Znalazła się u mnie przypadkiem. Nie myślałam, że będę mieć jeszcze jakieś zwierzaki,
ale to Sati mnie wybrała."
Sati przyglądała się Paputkowi z zaciekawieniem. Po chwili zeskoczyła na podłogę i zaczęła
ocierać się o jego nogi. Paputek przykucnął. Sati dała się pogłaskać i wziąć na ręce.
"Jest piękna. Tygrysek. Tabby. I taka lekka. Wygląda jakby miała kilka miesięcy" - powiedział.
Sati zręcznie zeskoczyła na podłogę i udała się do miski z jedzeniem.
"Taką ma budowę. Najważniejsze, że nie sprawia kłopotu swoją obecnością. Dużo przebywa
w ogrodzie. Lubi wygrzewać się leżąc na ławce. Przychodzi wieczorem, albo kiedy pada.
Zdarza się jej też czasami spać w kuchni cały dzień." - Ciocia Lola uchyliła okno i wrócili
do pokoju.
"No to Paputku opowiedziałam ci wszystko o Sati. Teraz zamieniam się w słuch.
Mów o Gieni" -  Ciocia Lola nie odpuściła tematu.
"Cóż... Gienia." - Paputek zamyślił się - "Po prostu,  jedyna taka na świecie. Ekscentryczna
nawet jak na brajtonowskie realia. Bardzo dba o ten wizerunek. Fakt, że przychodzi jej to lekko
i naturalnie."
Paputek zamyślił się. Dla niego Gienia była po prostu Gienią. Dopiero teraz kiedy usiłował
ją opisać, zdał sobie sprawę, że jest trochę nietypowa.
"Ciociu Lolu" - powiedział - "nie mam jakoś talentu do opowiadania, ale spróbuję.
Kiedy Gienia poznaje kogoś, zawsze przedstawia się 'nazywam się Żyrafka Gienia'. Brzmi to
chyba trochę dziwnie. Nie wydaje ci się?"
Ciocia Lola zastanowiła się przez chwilę.
"Trochę nietypowo" - przyznała - "Z drugiej strony, można to potraktować jak imię
poprzedzone nazwiskiem."
"Można, jak się ktoś uprze. Ale liczy się wrażenie w ciągu kilku pierwszych sekund. Gienia
jest pełna sprzeczności. W równym stopniu zależy jej na byciu osobą poważną i kompetentną,
jak na - jak to określa - 'byciu autentyczną'. Do 'bycia autentyczną' zalicza ubiór, sposób bycia, własne upodobania i sposób traktowania rzeczywistości. Jak się zapewne domyślasz, powaga
i kompetencja nie należą do jej atutów. To bywa przyczyną jej 'mikrozałamanek' jak to nazywa. Gienia wyznaje filozofię 'pozytywnego myślenia' przez co nie zauważa pewnych faktów i nie wyciąga z nich wniosków. Nie używa też słów o zabarwieniu negatywnym. Łatwo jej to
przychodzi bowiem ma bardzo pogodne usposobienie, chociaż czasami bywa też smutna.
Prawdę mówiąc nigdzie na świecie nie spotkałem takiej osoby." - zakończył
Opis Gieni w paputkowej wersji był nad wyraz precyzyjny. To jeszcze bardziej roznieciło
ciekawość Cioci Loli :
"Co takiego dziwnego jest w Gieni?" - zapytała
"Hm... - Paputek zastanowił się przez chwilę. W tym czasie Sati, która nagle wyrosła jak
spod ziemi, wskoczyła na sofę i uwinęła się na jego kolanach.
"Gienia ma specyficzne podejście do życia. Świat funkcjonuje na jej zasadach. Nie ma innej możliwości. Powiem ci w najwyższym zaufaniu, że na początku mojej z nią przyjaźni,
myślałem, że jest mało wrażliwa. Ale łączy w sobie idealnie skomponowane cechy. Gdyby nie
jej pogoda ducha, fascynacja światem i niefrasobliwość byłaby niezbyt sympatyczną
osobą. Fakt, jest bardzo skoncentrowana na sobie. Ale tworzy tym bezpieczną przestrzeń
w której żyje. Gieni nie można skrzywdzić. Nie ma jak. Owszem, czasem obraża się i dąsa,
ale szybko o tym zapomina." - Paputek nie wiedział co jeszcze mógłby dodać.
"Ciociu Lolu pytaj, bo samo nie przychodzi mi do głowy" - poprosił
Ciekawość Cioci Loli była coraz bardziej rozbudzona i nasuwało jej się coraz więcej pytań.
"Jak wygląda, w jaki sposób zarabia na życie no i jak to jest między wami. " - Ciocia Lola
wyliczyła jednym tchem - "O ile możesz to zdradzić oczywiście" - zastrzegła
Paputek roześmiał się :
"Och Ciociu Lolu! Jesteś taka jak Gienia. Ona też wszystko chce wiedzieć ze szczegółami.
I twierdzi, że to tylko z dziennikarskiej ciekawości."
"Paputku, ja jestem ciekawa, bo bardzo lubię Gienię, mimo, że jej nie znam. A w miarę twojego opowiadania, jestem nią coraz bardziej zafascynowana. I bardzo chciałabym ją poznać" -
wyznała Ciocia Lola
"To musisz przyjechać do Brajtonu. Gienia nie podróżuje. To jedna z jej zasad, którą może
zmieni, ale na razie nic na to nie wskazuje. Wiem, wiem Ciociu Lolu, co najbardziej chcesz
wiedzieć. Już ci mówię. Gienia jest moją najbliższą przyjaciółką. To prawda. Mimo, że nie jest
w moim typie, uważam ją za bardzo ładną kobietę. Mogłaby być modelką, bo jest chuda, wysoka
i blada. Myślę, że gdyby nie jej zamiłowanie do przebieraństwa i farbowania grzywki na różne
kolory, byłaby jeszcze bardziej oryginalna. Ale ona to uwielbia. Jest niewiele starsza ode mnie.
Nie sypiamy ze sobą, ani nie jesteśmy sobą zauroczeni. Wszystko nas dzieli, a mimo to jesteśmy sobie bliscy, jak rodzeństwo.
Czasem nie gadamy ze sobą, bo nam się nie chce, albo nie ma specjalnie o czym. Innym razem
myślę sobie  'ale mnie dzisiaj umordowała tymi swoimi historyjkami, następnym razem
spotkam się z nią tylko na pół godziny i ani chwili dłużej'. Ale kochamy się. Jesteśmy rodziną."
Ciocia Lola zamyśliła się. Paputek również. Sati mruczała cichutko. Ona też polubiła Gienię.
"Ciociu Lolu" - zapytał Paputek - "A co ty myślisz o życiu?"
"Och Paputku, żebym to ja wiedziała... Życie po prostu jest. Jesteś. Nic na to nie poradzisz. Istniejesz. Jeżeli coś istnieje nie musi tłumaczyć dlaczego."
"Steven uważał tak samo" - Paputek zamyślił się - "Wiesz Ciociu Lolu, ja nawet nie wiem
kim byli moi rodzice. A jestem szczęśliwy. Nie niosę tego całego bagażu bólu, pretensji, przygnębienia. Może jest mi łatwiej niż innym. Od dzieciństwa mam szczęście przebywać
wśród mądrych, dobrych ludzi. Codziennie dziękuję za to Wszechświatowi.
Już wiem, co mnie łączy z Gienią..." - Paputek wiedział, że to co odkrył jest ważne również
dla niego - "My chyba nie oceniamy przeszłości. Wybieramy. To nam pasuje a tamtego
po prostu nie ma."

Nadszedł zmierzch. Ciocia Lola zapaliła świece i poszła do kuchni zrobić herbatę.
Sati obudziła się, przeciągnełą i przeniosła na swoje posłanie. Paputkowi nie pozostało
nic innego, jak pójść za nimi.
W świetle lampy kuchnia wyglądała jeszcze cieplej.
"Ciociu Lolu, to może tutaj przeniesiemy się z herbatą. Tak tu miło." -  powiedział i dodał,
wskazując na drzwi za swoimi plecami - " Czy one prowadzą do twojej sypialni?"
"Tak Paputku, możesz tam zaglądnąć" - odpowiedziała Ciocia Lola.

Paputek wszedł do lawendowego królestwa Cioci Loli. W miniaturowym oknie powiewała
batystowa firanka. Sypialnia też była miniaturowa. Łóżko zarzucone jasną narzutą, odkryta
garderoba z rzędem wieszaków i pudłami ustawionymi jedno na drugim. Na ścianie duże lustro.
W jedynym wolnym miejscu, komoda z czterema szufladami.  Nad komodą, kilka fotografii
w białych ramkach. W rogu lustra zatknięty obrazek z podobizną Jezusa. Na więcej
nie było miejsca. Paputek zrobił krok w tył i znalazł się z powrotem w kuchni, wypełnionej
teraz aromatem herbaty.
"Ciociu Lolu!" - zawołał - "Czy znasz uczucie 'deja vu'?"
"Dlaczego kochanie?" - Ciocia Lola nie widziała związku pytania z wcześniejszym tematem
"Zdarza mi się czasem tego doświadczać. I teraz, kiedy wszedłem do twojej sypialni...
U ciebie jest tak samo jak u Cioci Rity. Naprawdę!"
Ciocia Lola roześmiała się : "Naprawdę?"
Paputek usiadł przy stole. Obok, na posłanku przy ścianie ułożyła się Sati. Interesowały ją
paputkowe opowieści.
"Naprawdę." - wypił łyk herbaty - "Pyszna!" - odstawił filiżankę i rozejrzał się po kuchni - 
"Ciociu Lolu naprawdę. I w dodatku... jej kuchnia wygląda też tak samo!"
Ciocia Lola przyglądnęła się Paputkowi.
"Nie wierzę. W Acoma mają takie same farby do ścian?" - zapytała podejrzliwie
"Och Ciociu Lolu. Ja nie żartuję. Zapytaj Cioci Rity przy okazji. Tak samo!"

       
                                                        koniec fragmentu ósmego

                                                        następny w  NIEDZIELĘ
                                                                    18. 01. 2015

                                                        z a p r a s z a m

2 comments:

  1. Dorotko, z wiadomych względów najbardziej mnie interesował fragment z Rzeszowem i zaczytałam się w nim. A ciocia Lola i jej mieszkanie to wypisz, wymaluj dziupla Moni. Od dołu do góry, od kuchni do sypialni zainspirowane Tetmajerów. Uwiecznione z całym czułym klimatem......

    ReplyDelete