Translate

Saturday, 15 November 2014

LTC czyli szkola angielskiego


Celem mojego wczorajszego spaceru do Hove nie było upodobanie
do deszczowych nastrojów. Maszerowałam do Language Teaching Centres
przy Portand Road. Jest to jedna z licznych szkół języka angielskiego
jakie istnieją w Brighton (& Hove).
Latem na kursy wakacyjne przyjeżdża tu mnóstwo młodzieży z różnych
stron świata.
Szkoły są dobrze zorganizowane, zapewniają zakwaterowanie, rozrywki
i odpowiedni dokument potwierdzający wiedzę ucznia.
Niektórzy zostają na kilka miesięcy by uczyć się języka a przy okazji
dobrze bawić. Brighton idealnie się to tego nadaje.


Cudzoziemcy będący w nieco innej sytuacji, tzn. dorośli, których przyjazd
był zmotywowany nieco odmiennymi priorytetami, wyszukują szkoły
z bezpłatnym kursem. Przez pierwsze miesiące mojego pobytu w Anglii
niestety nie udało mi się znaleźć żadnego. W lipcu tego roku załapałam się do LTC.
Miesiąc jest długi, więc mnóstwo ludzi przewija się w tym czasie przez
lekcyjną salę. Sporo z nas chodzi 'w kratkę'. Pojawiają się nowe twarze.


W mojej grupie są ludzie róznych narodowości. Wszyscy startujemy z jednego
poziomu, i mimo, że nasz zasób wiedzy jest różny, testy wskazują jednoznacznie ;
zaczynamy.
Nauczyciele nie mają łatwo. Każdy z nas mówi w swoim własnym,
angielskopodobnym dialekcie. Piszę 'nauczyciele' w liczbie mnogiej, ponieważ
jest ich kilkoro i w ciągu dwugodzinnych zajęć, każdy z nich ma kilkuminutowe
'wejście'.
Uczenie nas jest praktyczną częścią ich szkolenia. Bowiem oni też chodzą do tej
właśnie szkoły. W przeciwieństwie do nas płacą, są oceniani i czeka ich końcowy
egzamin. Są naprawdę świetni i dają z siebie dużo. Głównie Brytyjczycy,
ale zdarzają się też cudzoziemcy.
Wśród nauczycieli mieliśmy Amerykanina, Turczynkę, Austriaczkę i Rumunkę.
Jestem pełna podziwu dla ich pracy. Jak oni to robią?
Mają przed sobą grupę ludzi, których nie tylko mają nauczyć, ale dodatkowo
zrozumieć co uczeń mówi wplatając 'angielskie' słowa w sobie tylko znaną
konstrukcję zdaniową. Dukając poszczególne zdania bez właściwej intonacji,
za to z bardzo specyficznym akcentowaniem. Nie mają łatwo. Ale są cudowni.
Najlepiej wychodzi tym ze skłonnościami aktorskimi, ale inni też mają swoje
sposoby.
Kiedy już się trochę poznaliśmy i polubili, czas się rozstać. Nauczyciele kończą
swój kurs i rozjeżdżają po świecie.
A my już zapisujemy się na kolejny, styczniowy.
Nauczyciele będą nowi, niektórzy uczniowie też. No i może ten nasz angielski
będzie trochę bardziej angielski?
Póki co, ostatnie spotkanie.
Oglądamy 'Jaśka Fasolę', komentujemy poznając nowe słówka. Gry, zabawy,
dużo śmiechu, miły poczęstunek i pożegnalna fotografia,
A oto kraje pochodzenia uczestników kursu :
Kazachstan, Turcja, Szkocja, Afganistan, Bangladesz, Słowacja, Italia, Tunezja,
Irak, Egipt, Litwa, Chiny, Sudan, Hiszpania, i Polska.


1 comment:

  1. Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.

    ReplyDelete