Podróż Stansted - Brighton
via London Victoria Couch Station, to moja zwykła trasa z Rzeszowa.
Dwie godziny lotu i Ryanair ląduje w Stansted leżącym na północ od Londynu.
Przestawiam zegarek o godzinę. I o godzinę dzień staje się dłuższy.
Kupuję bilet autobusowy na londyński dworzec Victoria Couch Station,
skąd przesiadam się do autobusu jadącego do Brighton.
W Londynie czekam jakieś pół godziny, może trochę dłużej, nie pamiętam,
bo nie latam zbyt często. Mam za sobą ponad półtorej godziny jazdy,
z czego godzinę żółwim tempem przez Londyn. Dzięki temu podróż zamienia się w wycieczkę autokarową.
Raz nawet zdarzyło się, że kierowca informował pasażerów co właśnie
mogą podziwiać z okien autobusu. Ekstra bonus od National Express.
Po londyńskiej kawie wsiadam do kolejnego autobusu. Teraz też jedziemy drugie dobre półtorej godziny, w tym godzinę przez drugą połowę Londynu.
Ponieważ pora jest już bardziej popołudniowa, ruch na ulicach się zwiększył, a tym samym
nasz autobus toczy się wolniej.
W końcu mijamy południowe przedmieścia i ruszamy prosto do Brajtonu.
Autostrada A23. Okolica przepiękna. Łagodne wzniesienia,
pasące się barany wełniane, drzewa, krzewy, zieloność. Autobus nabiera szybkości.
Jeszcze tylko przystanek Gatwick i za pół godziny jesteśmy w Brighton.
Mijamy Falmer, gdzie mieści się Uniwersytet, następnie Preston Park.
Autobus znacznie zwalnia, bo w mieście mimo późnego popołudnia ruch nie zmalał.
W końcu mijamy południowe przedmieścia i ruszamy prosto do Brajtonu.
Autostrada A23. Okolica przepiękna. Łagodne wzniesienia,
pasące się barany wełniane, drzewa, krzewy, zieloność. Autobus nabiera szybkości.
Jeszcze tylko przystanek Gatwick i za pół godziny jesteśmy w Brighton.
Mijamy Falmer, gdzie mieści się Uniwersytet, następnie Preston Park.
Autobus znacznie zwalnia, bo w mieście mimo późnego popołudnia ruch nie zmalał.
Jedziemy ulicą Lewes Road, London Road,
mijamy kościół świętego Piotra, Royal Pavillion,
Old Steine,
i ostatni przystanek, tuż przy nadmorskich bulwarach Pool Valley Coach Station.
Stąd dwa kroki do całkiem przyzwoitego hostelu St. Christopher, trzy minuty do morskiego brzegu
(trzeba tylko przejść przez ruchliwą Kings Way, a to czasem trwa),
pięć minut do Brighton Pier, czyli mola, i tyle samo do Sea Life czyli rybnego zoo.
Sześć minut do przystanku dla autobusów miejskich przy tęczowym lokalu 'Revenge'.
A stamtąd można już jechać na wschód, wzdłuż wybrzeża do Eastbourne, po drodze mijając Newheaven, Seaford i Seven Sistars.
A pierwszym miasteczkiem w którym zatrzymuje się autobus jest należące do Brighton
moje ulubione Rottingdean.
mijamy kościół świętego Piotra, Royal Pavillion,
Old Steine,
i ostatni przystanek, tuż przy nadmorskich bulwarach Pool Valley Coach Station.
Stąd dwa kroki do całkiem przyzwoitego hostelu St. Christopher, trzy minuty do morskiego brzegu
(trzeba tylko przejść przez ruchliwą Kings Way, a to czasem trwa),
pięć minut do Brighton Pier, czyli mola, i tyle samo do Sea Life czyli rybnego zoo.
Sześć minut do przystanku dla autobusów miejskich przy tęczowym lokalu 'Revenge'.
A stamtąd można już jechać na wschód, wzdłuż wybrzeża do Eastbourne, po drodze mijając Newheaven, Seaford i Seven Sistars.
A pierwszym miasteczkiem w którym zatrzymuje się autobus jest należące do Brighton
moje ulubione Rottingdean.
No comments:
Post a Comment