Translate

Saturday 13 December 2014

Dog Cafe na George Street w HOVE


Miałam rację. Piękny, słoneczny dzień. Nie wiem jaka temperatura
(w łikendy nie przechodzę obok termometra) ale odczuwalnie potrzebne
są rękawiczki a może nawet czapka przydała by się.

Od dzisiejszej soboty nie pozwalam sobie na dłuższe spanie. Powodem jest
mój pęd ku wiedzy, czyli sobotnie lekcje angielskiego w Hove.


Szkoła nazywa się ISE English Language School, i znajduje się niedaleko
Town Hall Hove, czyli ratusza w Hove.


Łatwo trafić ponieważ parter budynku na rogu Drive Road i Church Road
zajmuje Cafe Nero, bardzo popularna sieciówka serwująca kawę, herbatę
i przegryzkę, czynna od 7-mej rano do 6:30 popołudniu.

Dwugodzinne zajęcia zaczynają się o 10-tej. Dzisiaj była nas trójka uczniów,
siódemka nauczycieli (z tego troje kolejno prowadziło zajęcia) i pani
metodyczka, obserwująca pracę przyszłych nauczycieli.
Bo to oni są oceniani. My jesteśmy ich "królikami doświadczalnymi", za co
jesteśmy wdzięczni i co południowi Europejczycy wyrażają brawami
dla każdego prowadzącego lekcję. W połowie zajęć dołączyli spóźnialscy
i staliśmy się liczną jak na sobotni poranek, siedmioosobową ekipą.

Wracając, zahaczyłam o big Tesco, i przeszłam moją ulubioną George Street.
Kocham to miejsce. Zwłaszcza w sobotę. Ta uliczka wyłączona jest z ruchu
samochodowego, przez co staje się deptakiem. Wszystkie kafejki niezależnie
od pogody mają wystawione na zewnątrz stoliki. Chętnych do picia kawy
na świeżym powietrzu, nawet w grudniowy dzień, nie brakuje (trochę to dla
mnie trudne do zrozumienia ale co kraj to obyczaj).

Obyczajem też, jest wchodzenie do wewnątrz w towarzystwie psów.
Dotyczy to różnych miejsc. No, może z wyjątkiem niektórych restauracji,
ale zawsze informuje o tym wywieszka na zewnątrz. Normą jest, że można.
Dlatego zdarza się, że pies spędza czas ze swoim panem w jego miejscu pracy.
Na przykład w salonie fryzjerskim lub biurze nieruchomości.

Odnoszę wrażenie, że wychowaniu psów Anglicy poświęcają więcej pasji
i zaangażowania niż w przypadku dzieci. Na ulicy widać, że istnieje tu coś,
co ja nazywam "angielską szkołą wychowania psów".
Każdy pies, potrafi spokojnie czekać przy przejściu na drugą stronę ulicy.
Napotkawszy psiego kolegę lub koleżankę, zazwyczaj okazuje angielską
grzeczność (czyli potwierdza się zasada, że na zachowanie ma wpływ
środowisko a nie geny).


Psy z wdziękiem noszą wdzianka. Mają ich wiele na różne pogodowe
okoliczności. Są to więc dziergane bezrękawniki, ortaliony przeciwdeszczowe
niekiedy ocieplane od wewnątrz, oraz kardigany (sweterki zapinane z przodu).
Oprócz tego, bywają kokardki, bandanki, obróżki biżuteryjnie zdobione,
obróżki ze światełkami, żeby właściciel nie martwił się, że pies się gdzieś
zawieruszy. I różne różności.
Wszystkie psy potrafią aportować, głównie niewielką piłkę, do której rzucania
służy ręcznie obsługiwane urządzonko. Nie wiem jak to opisać a nie mam
zdjęcia. Ale jest bardzo pomysłowe i proste.


Psy z psią lojalnością nie protestują kiedy ich ubiór zależy od niczym nie
ograniczonej fantazji ich opiekuna. Naprawdę niczym nieograniczonej.
Wiedzą o tym właściciele sklepów z akcesoriami dla zwierzaków bo wychodzą
naprzeciw oczekiwaniom klientów. Nieraz nawet te oczekiwania uprzedzając.


Ale oto nowy sklep. Sklep? Nie, to kolejna kafejka. O, jak dobrze, bo pora
na filiżankę kawy.



                                                           A oto to ujrzałam we wnętrzu.



           Kawa bardzo dobra w stosownym kubku.


                                                               Towarzystwo również.
Gorąco polecam.
www.chubby-chops.com
www.facebook.com/chubbychopsbrighton

1 comment:

  1. W Krakowie byłam na kawce w końcu listopada, wieczorem na Rynku, właśnie w ogródku z widokiem na Adasia M (ickiewicza). Dodawali do kawki czerwony, polarowy, wielki pled. Oczywiście tylko na ten czas.
    Ściskam leciutko.

    ReplyDelete