Kazimierz. Dawna dzielnica żydowska.
Od kilkunastu lat wraca do życia.
Spokojnie tu w dzisiejszy grudniowy dzień. Chodzę pustawymi ulicami,
mijam turystów i spacerowiczów.
Podoba mi się ten steampunkowy klimat.
Sporo kafejek, restauracji i galerii.
W ulicach, podwórkach, budynkach, drzwiach, oknach, zaklęta historia.
Równoległe rzeczywistości mnożą się i dzieją równocześnie.
Takie to miejsce.
Może więc mała podróż w czasie.
Kazimierz przełomu XIX/XX wieku widziany oczyma kilkuletniego chłopca.
Fragment z 'Przylądka Dobrej Nadziei' Zygmunta Nowakowskiego
"(...) Więc tego dnia było święto. Starzy Żydzi szli z książkami w rękach.
Mieli na sobie czarne chałaty atłasowe, czapki futrzane i białe pończochy. I każdy
miał oczy czerwone, jakby płakał niedawno. Podobno w bożnicy zdejmują te chałaty
i wkładają długie, białe koszule. Śmiertelne... Bo wtedy jest sądny dzień. Może
dlatego płaczą.
(...) Nie patrzył się nikt na mnie, ale było mi coraz dziwniej i żałowałem nawet,
że zaszedłem tak daleko (...) Minąłem jeden dziedziniec. Rzeczywiście, stała tam
kuczka. Ja to widziałem raz, ale nigdy z bliska. Właściwie kilka zbitych desek,
w środku ławki i krzesła. Nikt tam nie siedział. W ogóle cały dom był pusty,
tylko w suterenach, pewnie u tego stróża, płakało dziecko, a na popielniku
wygrzewał się kot. I na pierwszym piętrze ktoś śpiewał. Dziwnie, przeciągle.
Takiego śpiewu nie słyszałem jeszcze nigdy. (...)"
(Wydawnictwo Literackie Kraków, 1958)
Więcej fot z Kazimierza na moim filmiku https://www.youtube.com/watch?v=bhoyBGi7Rzg&feature=youtu.be
No comments:
Post a Comment